Told you I'll be back.

Baekhyun stał w deszczu przyjmując każdą nową kroplę deszczu na własne skronie. Nie liczyło się w tej chwili nic innego. Nie słyszał przejeżdżających pociągów obok, choć czuł ich dudnienie wewnątrz. Nie czuł chłodu wiatru, choć ten mocno wiał w jego ciemnych włosach. Zamknął oczy i bał się otworzyć je jeszcze bardziej, niż wtedy, gdy bał się je zamknąć. Bał się znowu nie zobaczyć nic poza rozmazaną tabliczką "Busan" na peronie. Chanyeol trzymał go w ramionach tak mocno, jakby trzymał się krawędzi nad przepaścią, czując, że każdy palec ześlizguje się po kolei, a on wreszcie spada. Czuł go tak blisko, tak dokładnie. Żaden niepożądany milimetr nie stanowił przeszkody pomiędzy ich ciałami. Ich własne bicie serc, szybki puls i ciężkie oddechy mieszały się ze sobą, a rączka od bagażu wyższego mężczyzny drżała mocno w małej dłoni bruneta, którego szloch stłumiło ubranie, które teraz moczył swoimi łzami. Chanyeol uśmiechnął się i wtulił mocniej twarz w jego szyję, także obejmując jego pas jeszcze ciaśniej.
- Obiecałeś, że nie będziesz płakał, głuptasie.
Głęboki i nieco zmęczony głos rozległ się pomiędzy ich ciałami, a Baekhyun podniósł powoli głowę, wlepiając swój szczenięcy wzrok w swojego chłopaka.
- Yah... - naburmuszył się delikatnie i nadął policzki, które już po chwili zostały ucałowane z każdej możliwej strony w akompaniamencie śmiechu czerwonowłosego.
- Mówiłem, że szybko wrócę.
Baekhyun kiwnął lekko głową i przekręcił ją w bok, tuląc policzek do piersi Chanyeola.
- Kochanie?
Chanyeol nienachalnie pogładził jego ramię, by następnie odepchnąć go lekko od siebie. Zaśmiał się, patrząc na niego, jakby mówił: "Yah, dlaczego przestałeś mnie głaskać?"
- Taksówka czeka.
Gdy weszli do domu, Chanyeol poczuł doskonale znany mu zapach jego perfum, odświeżacza powietrza oraz ten charakterystyczny zapach, który mówił: "Jesteś w domu." Baekhyun chwilę po tym, jak odstawił walizkę i bagaż podręczny mężczyzny w salonie, udał się do kuchni i otworzył lodówkę, wyjmując z niej zapakowaną kolację, która składała się z wszystkiego, co starszy uwielbiał, z zamiarem odgrzania jej, jednak gigant miał inne plany, a jego głośno burczący żołądek najwyraźniej mógł jeszcze poczekać. Cichy jęk rozległ się po kuchni, gdy Baekhyun został szybko obrócony przodem do niego, a ich wargi niespodziewanie łączyły się w mocnym i głębokim pocałunku. Oderwały się na moment, a ramiona Yeola zacisnęły wokół jego pośladków, unosząc go i sadzając na blacie. Głośny wydech przeciął powietrze, gdy klatki piersiowe obojga otarły się, przesyłając przyjemny prąd w ciele.
- Ngh... C-Chanyeol-a...
Baekhyun wystękał pomiędzy dwudziestym dotykiem na częściach ciała o których już dawno zapomniał, że posiada. Coraz więcej ciężkich oddechów uciekało z jego ust, kiedy Chanyeol, spragniony obdarzał jego smukłą szyję pocałunkami, które nie zdradzały swojej tożsamości, będąc raz delikatne,to znów bardziej drapieżne i mokre.
- Nie tutaj... - szepnął, odchylając głowę i jednocześnie mocno zaciskając palce na jego karku, wyrywając przy tym kilka czerwonych włosów, gdy duża i ciepła dłoń sunęła po wnętrzu ud Byuna.
Nie minęła chwila, a plecy bruneta przywitały się z miękkim i przyjemnym materiałem pościeli, zaś jego łydki zagościły na biodrach wyższego mężczyzny, mocno je oplatając. Z każdą chwilą czuł coraz mniej ubrań na sobie, nie dbając o to, gdzie się znalazły. Oddech Chanyeola i jego dotyk sprawiały, że zapominał o całym świecie, a ocierające się palce Parka o jego skórę, gdy go rozbierał podniecały go jeszcze bardziej. Zamknął oczy, oddając się całkowitej finezji i przyjemności danej chwili, nie będąc w żaden sposób dłużnym chłopakowi. Nie sądził, że ta bliskość może być jeszcze przyjemniejsza. Myślał, że wszelkie rozkosze, jakie oferował mu wyższy były już wszystkim, do czego przyzwyczaił go przez te lata.
Coraz więcej westchnień, a w końcu jęków wydostawało się z rozchylonych i wilgotnych od pocałunków warg Baekhyuna, gdy po mozolnej grze wstępnej Chanyeol w końcu znalazł się w nim. Zamknął oczy i odchylił szyję jeszcze bardziej, by podsunąć większemu jeszcze więcej miejsc, które nie były dopieszczone. Drgnął, kiedy jego tors został uniesiony do góry, a mokre wargi drugiego wodziły po jego piersi i ramionach bez końca. Szczupłe palce zaciskały się to na jego włosach, to zostawiały długie ślady od paznokci na plecach ognistowłosego, z chwili na chwilę oddychając coraz ciężej. Nieopanowane ruchy ciała Baekhyuna wprowadzały je w ruchy, które prosiły się o więcej, chcąc stworzyć idealną jedność ze swoim kochankiem. Rozkosz ogarnęła całą powierzchnię ciała i umysłu obojga, która podkreślana była znacznymi odgłosami przyjemności, i nawet każdy głośny jęk wydawał się wszystko zepsuć, dlatego długie palce mniejszego zacisnęły się mocniej na włosach kochanka, mocno unosząc biodra ku górze, a przy tym kradnąc Chanyeolowi drapieżny i wilgotny pocałunek, tłumiąc w nim głośny jęk. Unosząc wzrok wprost w oczy Parka nad sobą, przesunął delikatnie po pełnych i napuchniętych wargach mężczyzny, filtrując ciężkie powietrze w płucach.
- Powiedz, jak bardzo mnie kochasz, Chanyeol...
Niemal niesłyszalny szept wydostał się w przestrzeni pomiędzy wargami oboje.
- Kocham Cię, Baekhyun... Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię...