Rozdział 14


Sehun zacisnął swą pięść na drewnianej podłodze, chcąc niemal przebić się przez nią. Oddychał głośno i nierówno. Nie zależało mu na tym. Jego serce zakuło z kolejną myślą, a wzrok wodził po rozrzuconych tabletkach, które przypominały mu o tych przerażonych oczach. Widział je pierwszy raz i to sprawiło, że już chyba nigdy nie będzie potrafił ich zapomnieć. O swoim własnym strachu, jaki poczuł. Potrzebował ukojenia, jakim miało być pojawienie się Luhana. Chwycenie jego dłoni, poczucie jego bliskości. Oddechu. Zapachu. Wiedział, że zrobił już wszystko, choć jednocześnie - nie zrobił nic. To było tak bardzo żałosne uczucie. Wiedział jedynie, że tylko jego widok i obecność mogły ukoić jego serce i rozszarpaną duszę. Dla której nie widział ratunku. Nie teraz. Pochylił głowę i oparł o swój kark ramię, a po chwili skulił się i położył na podłodze, zamykając oczy, czując twarde tabletki pomiędzy swoimi żebrami.Słysząc kroki Jongina, każdy kolejny coraz bliżej, kiedy wchodził po schodach na górę, nie drgnął ani na moment. Otworzył jednak oczy i spojrzał na parę białych trampek, jakie był w stanie dostrzec spod łóżka. - Luhan… - Jongin z niedowierzaniem w głosie stanął w miejscu i wbił swoje spojrzenie w drobną sylwetkę chłopaka, który zaciskał mocno rękawy mokrej bluzy. Jego jasna grzywka niemal przysłaniała mu oczy, a łzy na bladej twarzy ledwo odróżnić można było od kropel deszczu. Wargi Luhana drgnęły niespokojnie, a oczy - wielkie, niczym monety, uparcie wpatrywały się twarz Jongina. Naprawdę nie wiedział, co ma powiedzieć, lub, czy cokolwiek mógł powiedzieć. Wiedział, że żadne słowa nie zmienią tego, ile zmartwień przyniósł swoim zniknięciem. Sehun poderwał się z miejsca, jakby jego ciało zostało poparzone prądem. Na kilka sekund zawiesił swój wzrok na Lu, po czym odepchnął się od podłogi i w ułamku sekundy znalazł naprzeciwko niego. Na twarz Jongina wkradł się niepewny uśmiech, kiedy przyglądał się tej scenie. Sam miał ochotę rzucić się na przyjaciela i tym gestem pokazać mu, jak bardzo się cieszy, że go widzi, jak bardzo się martwił i bał, jednak kolejny, o wiele szerszy uśmiech na jego twarzy był odpowiedzią na wszystko.
Urwany oddech Sehuna wypełnił pomieszczenie, a jego dłonie znalazły się na policzkach Luhana, gdy wpatrywał się w jego twarz z szaleństwem. Nie miał pojęcia, czy śni, czy jest na jawie, lecz teraz jego ciałem kierowało zupełnie co innego. Jego oczy chyba jeszcze nigdy nie były tak wielkie, a tuż pod jego powiekami pojawiły się łzy, które popłynęły po jego bladych policzkach. Oboje wpatrywali się w siebie błądząc w swoich spojrzeniach, a dłonie Sehuna znalazły się w mokrych włosach Lu, które odgarnął z jego twarzy, gładząc jego policzki i unosząc jego twarz ku górze. Ich szybkie oddechy mieszały się ze sobą, a nieco niepewne spojrzenia przecinały i łączyły ze sobą. Wargi Luhana uchyliły się, a oczy zamknęły, wraz z kolejnymi łzami, jakie popłynęły z jego oczu. Sehun poczuł je na własnych palcach, a sekundę później otarł je, z całej siły wtulając go w swoją pierś. Objął ramionami jego głowę, którą ukrył w swojej klatce piersiowej, czując jak cały drży. Odetchnął po raz pierwszy od dłuższej chwili i zamknął powieki, zaciskając je mocno. Ułożył dłoń na tyle jego głowy, czując jak Luhan obrócił ją policzkiem do jego ramienia, w które go wtulił. Jego drobne dłonie owinęły się wokół pasa Sehuna, kiedy kolejny raz zadrżał. Oh pochylił swą głowę i oparł czoło o drobne ramię Luhana, przytulając go coraz mocniej i mocniej, zaciskając palce na jego mokrej bluzie. Stał nieruchomo trzymając go w ramionach, jakby bał się, że znów straci go z oczu. Poczuł jego dłonie na swoich łopatkach, gdy ten delikatnie go przytulił. Nagle odsunął się od niego i znów chwycił jego twarz w dłonie, w jednej chwili łącząc ich wargi w głębokim, namiętnym i tęsknym pocałunku, który pogłębił jeszcze bardziej, chwytając jego zimne dłonie w swoje, tuż przy swojej szyi. Zamknął oczy i przechylił głowę w bok, ściskając mocno jego drobne palce, wtapiając się wargami w te jego, które uchylały się niepewnie. W poczuciu winy, żalu, strachu, które Sehun zabierał z każdą sekundą. Oderwał się od miękkich ust Lu i spojrzał kolejny raz w jego ciemne oczy, umieszczając delikatnie opuszkę kciuka na jego pełnej wardze, którą pogładził, widząc jak do jego oczu napływało bezpieczeństwo. Widział w nich również uczucie, jakim sam go darzył. Kochał te oczy ponad wszystko na świecie. Uśmiechnął się delikatnie, opierając ich czoła o siebie, a chwilę później na nowo wtulił jego głowę w swój tors, składając na czubku jego głowy długi pocałunek, układając dłoń na tyle jego głowy. Luhan odetchnął i owinął swoje ramiona wokół jego szyi, stając na palcach i zbierając w sobie odrobinę odwagi, przysunął swe wargi do szyi Sehuna, na której złożył delikatny pocałunek. Ostrożnie chwycił za krawędź jego bluzy, na której zacisnął palce, bez słów przekazując to wszystko, co kłębiło mu się w głowie. - Przepraszam, Sehun… - cichy szept okalał ucho wyższego, a słysząc jego nieśmiały głos, objął go jeszcze mocniej, niż wiedział, że mógł. Zatopił swą twarz w jego smukłej szyi, składając pocałunek za uchem Luhana. - Kocham Cię… - odpowiedział dużo głośniej.
Jongin podszedł do obojga szybkim krokiem z ogromną ulgą na twarzy, stając tuż za Luhanem, chwilę później obejmując jego plecy ramionami. Oparł policzek o jego głowę, w tym momencie patrząc na twarz Huna. Uśmiechnął się delikatnie, po czym przytulił do siebie jego mokre ciało, nie przejmując się tym. On bał się równie mocno o swojego przyjaciela, a jego widok odgonił wszelkie obawy i strach, który wydawał się nie kończyć.


Deszcz padał coraz mocniej, odbijając się od szyb. Tworzył rytm, który z każdym uderzeniem już nigdy nie mógł się powtórzyć. Uspokajał, oraz odprężał. Był też ulubionym z dźwięków blondyna. Każda sekunda tej nocy, która przyszła, była coraz bardziej spokojna. Wszystko zaczęło wracać do normy, a Sehun wreszcie mógł odciąć wielki głaz se swojego serca, jaki na nim ciążył.Przemoczona bluza wisiała na krawędzi krzesła, która została zastąpiona szerokim, ciepłym swetrem Sehuna. Bojąc się odejść choć na chwilę, trwał cały czas przy śnie Luhana, który wcześniej z wycieńczenia niemal przelewał mu się przez ręce. Od razu, kiedy cała trójka ułożyła się na łóżku w pokoju Sehuna, on był jedynym, który nie zasnął. Ani na chwilę nie oderwał swojego wzroku od anielskiej twarzy chłopaka, której dotykał delikatnie, nie mogąc stracić z nim choć najmniejszego kontaktu. Jego ciężka głowa spoczywała na poduszce tuż obok i choć jego oczy walczyły o sen, nie pozwalał im zamknąć się choćby na chwilę. Obserwował jego każdy ruch, drgnięcie warg, czy powiek, delikatnych rzęs. Trzymał jego rękę w swojej, powoli gładząc jej wierzch, a wargi przykładając do jego kruchych palców. Tak naprawdę umierał z niewiedzy, gdzie przez cały ten czas był, kiedy nie mógł być przy nim. Nigdy nie pozwoliłby na łzy, ani smutek. Nie wiedział dlaczego, zaczął również myśleć o tym, co będzie, gdy lato dobiegnie końca, a on będzie musiał posunąć się w swoim życiu krok dalej. Cały plan dotyczący jego przyszłości runął w momencie, kiedy uświadomił sobie, że nie potrafi żyć bez Luhana i nie wyobraża sobie przyszłości bez niego. Nawet minuta myśli o tym wypełniała jego serce bólem. Studia z Jonginem, wspólne mieszkanie i przygody miały być tym, co zacznie się lada chwila. Ale serce Sehuna było uparte. I nie mogło być nigdzie indziej, niż przy Hanie.

Nad ranem oczy blondyna samoistnie zamknęły się, przez co zasnął nieświadomie, jednak cały czas trzymał mocno dłoń ukochanego, czując ją nawet przez sen, choć tak naprawdę nawet nie był tego świadom. W pewnym momencie poczuł delikatne łaskotanie na policzku, co okazało się być dotykiem Luhana, który powoli wślizgnął się pod ramię Sehuna, będąc po chwili obejmowany przez jego bezsilne ramię, na co jego wargi uniosły się w delikatnym uśmiechu. Śpiąca twarz mężczyzny wydała mu się najbardziej kojącą rzeczą na świecie, której tak bardzo mu brakowało. Zagryzł wargę, by znów się nie rozpłakać, a po chwili lekko uniósł głowę i ułożył się na brzuchu, przysuwając swoje wargi do tych jego, by złożyć na nich motyle muśnięcie. Gdy ich usta były w odległości zaledwie milimetra, oczy młodszego otworzyły się, widząc nad sobą twarz Luhana. Jego dłoń w jednej chwili gładziła policzek mniejszego, który wpatrywał się w niego wielkimi oczami, a później znalazła się na jego karku, przysuwając jego głowę bliżej. Pociągnął go do siebie jednym ruchem, przez co Han musiał oprzeć dłoń o jego pierś, wydając z siebie głęboki wydech, nie wiedząc nawet kiedy znalazł się na jego ciele. Ich klatki piersiowe otarły się o siebie, a wargi złączyły w delikatnym pocałunku za sprawą wyższego. Pocałunek nie należał do krótkich. Zawsze kiedy jedno próbowało skończyć, drugie wszystko utrudniało, a zwłaszcza oddychanie. Z każdą minutą pieszczota stawała się bardziej namiętna, bardziej tęskna, a w końcu szczęśliwa, nie znając żadnego umiaru ani opanowania. Senność przepadła z chwilą, kiedy dłoń Sehuna wsunęła się pod sweter na ciele Lu i przesunęła powoli po jego nagich plecach, co przyniosło przyjemny dreszcz, niosąc ze sobą dowód jego bliskości. Zagryzł delikatnie wargę i nieco odsunął swoją twarz, by móc spojrzeć na obraz przed sobą.- Sehun, ja… nie wziąłem żadnej. Wiesz o tym, prawda? Że nie mógłbym Cię zostawić pomimo wszystko? Przykro mi, że kolejny raz, przeze mnie… cierpiałeś. - szepnął, chwytając jego dłoń, splatając ich palce ze sobą. Pochylił głowę, by musnąć wierzch dłoni mężczyzny i zamknąć oczy, a później swobodnie ułożyć głowę na jego ramieniu, zaciągając się jego silnym zapachem. Przytulił jego dłoń do swojej szyi i westchnął cicho, czując jego długie palce w swoich włosach, jego ramiona na całym swoim ciele, jego ciepło, kiedy oboje przykryci byli kocem. Zamykając oczy, utrwalał te chwile na zawsze. Czuł na sobie jego wzrok nawet wtedy. Sehun westchnął i zostawił na czole Luhana czuły pocałunek, chwilę później zatapiając nos w jego miękkich włosach.- Zawsze będę o Ciebie walczył.

Przepraszam, że tak długo mnie nie było oraz, że ten rozdział pojawia się dopiero teraz. Jestem typem człowieka, który niestety - musi poczekać na czas weny oraz szczerych chęci. Nadal nad tym pracuję. Dziękuję, że jesteście i kocham Was.