Rozdział 9



Pogoda nie była zachwycająca w ostatnim tygodniu, co też nie było niczym zaskakującym. W dużej mierze oddziaływało to na wisielczy humor Sehuna, który ukrywał w sobie. Który ukrywał przed wszystkimi. Wrażliwość jego duszy spędzała mu sen z powiek. Nawet, kiedy nie miał konkretnego powodu do smutku, w głębi - to było jego jedynym zajęciem. Spośród wszystkich złych chwil i zdarzeń, jakich ostatnio doświadczył zbyt wiele, starał się wyłapywać jedynie te dobre, by nie przygnębiać samego siebie jeszcze bardziej, ze względu na niezwykły talent do pogrążania się w pesymistycznym dole. Nie był typem człowieka, który użala się nad sobą, oraz nad każdą błahostką. Wiedział, czym jest prawdziwe życie, znał jego cenę i gorzki smak. Wiedział również, że łzy przynoszą ukojenie, jednak nie zmieniają niczego, prócz osiągnięcia chwilowej ulgi. Przez brak możliwości do wielu zajęć sprzed wypadku odczuwał coraz większą nudę i chorobliwą potrzebę zajęcia czymś rąk. Nie potrafił długo usiedzieć w jednym miejscu, a że za zaleceniem lekarza musiał dużo wypoczywać, leżał całymi dniami w łóżku obserwując stale kręcącą się przy nim nianię Jongina, co też było dla niego zabawne. Lubił się z niego nabijać, choć nie wyobrażał sobie bez niego życia i kochał swojego przyjaciela całym sercem. Wiedział, że gdy tylko stanie na równe nogi bez upadków, których ostatnio zaliczył niemało przez omdlenia, ma ogromny dług wdzięczności względem niego. Mógłby upiec ciasto, albo wreszcie przejrzeć wszystkie magiczne przepisy Kaia, co było jego obietnicą. Zawsze bunkrował je on w swoim biurku, a zeszyty z pogiętymi i lekko podartymi rogami miały swój własny charakter. Świadczyły o tym, że Kim Jongin po prostu uwielbiał gotować, co nie było żadną tajemnicą ani dla oka, ani dla nosa. Nuda wygrała z dolegliwościami, tym samym zmuszając chłopaka do powstania z wielkiego, zasłanego białą pościelą łóżka. Z niemałym grymasem na twarzy podniósł plecy ze sterty poduszek odkładając laptop na bok. W przeglądarce otwartych było kilkanaście stron z informacjami o najlepszych uczelniach w okolicy, jak i w kilku miastach dalej. Mimo tego, że jak tylko umiał, zmuszał się do tego, by nie myśleć o zbliżającym się końcu wakacji i konieczności rozpoczęcia samodzielnego życia, musiał zmierzyć się z rzeczywistością. Marzył o tym, by zaszyć się w najgłębszej czeluści niedostępnej dla nikogo, zamieszkując ją razem tylko z Luhanem. Tak daleko, by nikt nie był w stanie ich znaleźć. Takie myśli były głównym powodem, by ogłosić je oficjalnie egoistycznymi. Ale jego uczucie posuwało się codziennie dalej, a on zapragnął posiadać Luhana tylko dla siebie. Leżące, zapełnione całkowicie pudła z rzeczami Sehuna zmusiły wreszcie chłopaka do tego, by zabrać się za ich odpakowywanie. Ubrania poskładał równo w pustej szafie. Poukładał na półkach książki, poustawiał swoje rzeczy tworząc całkiem nowy, własny pokój. Nowe otoczenie. Nie będzie tęsknił za tamtym. Nie wiązał z nim dobrych wspomnień. Ich wspólne zdjęcie z Luhanem w ramce ustawił na nocnej szafce obok łóżka, przyglądając mu się przez dłuższą chwilę. Uśmiechnął się słabo sam do siebie, a po chwili spojrzał na ekran swojego telefonu. Jak co dzień, nie było na nim ani wiadomości, ani nieodebranego połączenia, na które tak miał nadzieję. Sam zbyt bardzo bał się odezwać, choć powinien. Nie wiedział skąd w nim tyle niepewności i strachu. Może przeczuwał, że to jeszcze nie ten moment? Ale cholera, niby dlaczego? Tęskni za nim, umiera by usłyszeć tylko jego głos, choć jedno słowo, jeden oddech w słuchawce. Dlaczego był takim idiotą i pozwolił sobie tyle czekać? Karał się w myślach za każdą chwilę, którą zmarnował, a którą mógł tak idealnie wykorzystać na rozmowę z nim. Przecież chce go natychmiast, tu i teraz. Bez czekania, bez świadków, bez ociągania. Chce go. Odpiął bandaż uciskający jego żebra, choć powinien nosić go jeszcze przez tydzień, jednak był na tyle uparty, że nawet jego własne zdrowie nie było tutaj priorytetem. Nie mógł już dłużej znieść tego dyskomfortu. Założył na siebie biały, nieco luźny sweter i ciemne spodnie, udając się do kuchni, by przygotować jakikolwiek posiłek, który jego żołądek będzie w stanie zaakceptować. Dzisiaj został sam, bowiem Jongin udał się nieco przedwcześnie, by obejrzeć uczelnię, na której najbardziej mu zależało. W Busan. Miał wrócić dopiero jutro. Nie bał się zostawić Sehuna, gdyż jego stan zdrowotny uległ znacznemu polepszeniu dzięki lekom i odpowiedniej diecie bogatej we wszystkie składniki odżywcze. Deszcz już nie padał, a jedynie pozostawił po sobie przyjemny, ciepły zapach niosący ze sobą wiosnę, która nieubłaganie przekształcała  się w lato z każdym dniem, wyczuwalnie bardziej ciepłym. Sehun otworzył kuchenne okno, by przewietrzyć pomieszczenie, ale i nie narażać go na przesiąknięcie dymem nikotynowym z papierosa, którego jak zawsze palił ze spokojem. Był już wieczór, a niebo spowijało się karmelowo - błękitną aurą, tworząc na horyzoncie nieziemskie widoki. Wpisywały się one w charakterystykę najpiękniejszych krajobrazów tego roku. Nawet, jeśli były ogłoszone jedynie w głowie Sehuna. Podczas samotnie spędzonego wieczoru myślał zbyt dużo przy spokojnej, akustycznej muzyce swojego ulubionego wykonawcy. Sącząc czarną kawę opróżnił paczkę papierosów prawie do połowy. Że też nie potrafił się odpędzić od tego cholernego artystycznego aktu, a przy okazji małego uzależnienia. Odchylił głowę do tyłu i odetchnął ciężko, jak i głęboko. Podniósł telefon na wysokość twarzy i zerknął na ekran, zmuszając się do kolejnych przemyśleń. W jednej chwili zszedł z parapetu i zabierając z blatu klucze opuścił mieszkanie, zanim mógłby się rozmyślić. Zamknął dom, sprawdzając kilkukrotnie delikatnym szarpnięciem klamki, czy aby na pewno to zrobił, po czym narzucając kaptur na głowę włożył dłonie do kieszeni spodni idąc w zamierzonym kierunku.


Stojąc naprzeciwko dużego domu czuł dobrze mu znany łomot serca, trudny do opanowania. Ten sam, który czuł na boisku, ten sam, który czuł przy nim. Pierwszy raz od ostatnich wydarzeń wizytę w jego domu odczuł całkiem inaczej. Zrobił kilka kroków w przód, pokonując kilka marmurowych, ciemnych schodów, delikatnie oświetlonych nocnymi lampami przy balustradzie. Zagryzł dolną wargę, naciskając na klamkę. Nie krępował się przed wejściem do środka po tym, jak nie usłyszał żywej duszy, a wszystkie światła były zgaszone. Z każdym kolejnym krokiem witała go kompletna cisza jak i ciemność korytarza. Nie zapowiadało się na to, by ktokolwiek był w środku, toteż Sehun poczuł niepokój i strach, który przeszył go od środka. Obiecał mu przecież, że już zawsze będzie się nim opiekował, tymczasem nawet teraz nie było go przy nim. Rozejrzał się wokół chcąc być całkowicie pewnym, że nie jest sam, jednak mimo cichego nawoływania z racji późnej pory - nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Poczuł się zdezorientowany, jak i zdziwiony, że drzwi były otwarte pomimo nieobecności domowników. Zaczął przypuszczać, że zwyczajnie mogli zapomnieć zamknąć ich na klucz, jednak chwilę potem odgonił te myśli. Ci ludzie nie należeli do tak nieodpowiedzialnych i nierozsądnych. Wzdychając głęboko i oblizując lekko usta skierował się w stronę schodów prowadzących na górę, gdzie znajdowała się nieco bardziej osobista część domu, jednak Sehun nigdy nie przywiązywał do tego wagi. Zawsze skupiał się jedynie na pokoju Luhana, gdzie spędzali naprawdę dużo czasu przy każdym spotkaniu. Szedł powoli pokonując każdy stopień, a z każdym kolejnym jego serce biło coraz szybciej. Nadal nie wiedział, dlaczego było tutaj tak cicho i spokojnie. Prawie potknął się o ostatni ze schodów, podtrzymując ścianę dłonią, przy czym zaklął cicho pod nosem, nim z niewielkim trudem przez ból żeber wyprostował się z powrotem. Niepewnie omiótł przedpokój wzrokiem, lecz jego spojrzenie najsilniej przykuły białe, drewniane drzwi. Jego pokój. Zmrużył oczy i zwilżył dolną wargę końcem języka, nim pokonał odległość między schodami, a progiem pokoju o jasnobiałym, drewnianym kolorze drzwi. Podłoga pod jego nogami wydawała delikatny dźwięk skrzypienia, przez co każdy krok stawiał z jeszcze większą ostrożnością, niż poprzedni. Podszedł jeszcze bliżej i ułożył swe smukłe palce na drewnianej powierzchni.  Przekręcił niepewnie okrągłą klamkę, biorąc jeden, długi i głęboki wdech. Pchnął zdecydowanym ruchem drzwi wypuszczając owe powietrze. Jego wzrok spotkał się ze spłoszonym i nieco wystraszonym wyrazem twarzy chłopaka o zmęczonych oczach i bladej niczym pergamin twarzy. Dźwięk upuszczonej nagle szklanki odbił się echem od podłogi, a wokół nóg Bambiego rozprysły się kawałki błękitnego szkła wśród kropel rozlanej wody.
- Se.. - wyszeptał Luhan, a jego drżące ramiona i dłonie zwisały swobodnie wzdłuż całego ciała.
Sehun odetchnął niespodziewanie, podchodząc do Luhana szybko, a gdy tylko ich ciała straciły jakąkolwiek wolną przestrzeń między sobą chwycił jego okrągłą i ciepłą twarz w dłonie, po chwili wpijając się drapieżnie w jego usta, jakby były one jego jedynym tlenem i ostatnią mocą, jaka mogłaby go utrzymać w tej chwili przy życiu. Ta chwila przeciągała się wieczność. Dwa ciężkie wydechy pokryły się ze sobą dźwięcznie pośród idealnej ciszy pokoju, po chwili zamieniając w desperacką potrzebę wzięcia wdechu, przypieczętowane głośnym oderwaniem się od siebie warg. Czekoladowe oczy Luhana błądziły niepewnie po twarzy Oh Sehuna, szukając w niej odpowiedzi. Dyszał cicho ściskając w palcach skrawek mokrej od deszczu bluzy wyższego chłopaka. Jego milczenie wprowadzało go powoli w stan niepokoju, lecz Koreańczyk nie pozwolił na to dłużej. Kolejnym szaleńczym pocałunkiem dał Luhanowi do zrozumienia, iż czyny są bardziej potrzebne, niż słowa. Rozchylił jego usta pozwalając, by ich języki spotkały się ze sobą, a tym samym rozpoczęły walkę o dominację. Sehun wplótł swe palce we włosy Lu, zjeżdżając zaraz nimi po jego karku, który pokrył się silnym dreszczem od jego dotyku. Nie pozwalając, by Luhan odsunął się choćby na centymetr objął go mocno w pasie, przyciąjąc do siebie, a Luhan poczuł pod sobą całkowity brak stabilności. Sehun trzymał go mocno ramionami przy sobie, pochylając się nieco nad niższym od siebie. Całowali się namiętnie patrząc na swoje twarze poprzez w pół przymknięte powieki, choć Luhanowi brakowało jeszcze całkowitej pewności. Jego ciało zaczęło drżeć jeszcze bardziej niż przed chwilą, czując, jak jego ubranie przesiąka mokrą bluzą Sehuna. Delikatnie oderwał od niego swe usta cicho mlaskając, by spojrzeć w jego oczy i poczuć, jak gorący oddech mężczyzny okala każdy milimetr jego skroni. Ciemne oczy przeszywały anielską twarz zaznaczając tym swą własność. Cholerny egoista.
Sehun oblizał swe wilgotne wargi czując na nich smak Luhana. Obaj dyszeli, a bicie ich serc napędzało siebie nawzajem z każdą chwilą bardziej. Wreszcie Bambi uśmiechnął się lekko, powoli zarzucając swe ramiona na barki Oh. Jęknął cicho na uczucie chłodu, które przyległo do jego koszulki. Jego delikatne palce przywitały się z mokrymi kosmykami, przeczesując je na karku, to błądziły maniakalnie po szyi i linii żuchwy. Przesunął czubkiem swego smukłego nosa po policzku chłopaka, oddychając spokojnie przez nos, co dla zmysłów Sehuna było nieziemską dawką podniecenia. Musnął subtelnie płatek ucha Huna, przysuwając swe ciepłe wargi w owe miejsce, w niebiezpiecznie wolnym tempie. Sehun nie mógł powstrzymać ciągłego przygryzania warg, toteż nerwowego oblizywania ich, co skłoniło Luhana do cichego, dziecinnego śmiechu, gdy tylko to zauważył. Sehun przesuwał dłońmi po plecach Chińczyka, z czasem mocniej wbijając w jego kręgi palce, a przesuwając się ku górze, masował z wyczuciem łopatki i barki. Luhan bawił się z nim i testował jego cierpliwość oddychając cicho do jego ucha, gdy delikatnie drapał jego kark i wtulał swą twarz w zagłębienie jego szyi. Sehun zaś wsunął palce pod koszulkę Lu, sunąc opuszkami po jego żebrach i brzuchu, wyczuwając spięte mięśnie. Ciepło, jakie biło od chłopaka uderzyło go nagłą ekscytacją. Zsunął obie dłonie niżej, tym samym przyciskając przedramionami ciało Luhana do siebie. Dół pleców Hana pieszczony był przez delikatne drapanie oraz głaskanie jego skóry. Cierpliwość Koreańczyka wyczerpała się wraz z momentem, kiedy po raz kolejny bez pozwolenia skradł Luhanowi zachłanny pocałunek, przysuwając jego twarz w swoją stronę. Nie spotkał się z oporem, wręcz przeciwnie, Luhan niesamowicie ufnie objął Sehuna za szyję, starając się stanąć na palcach, by odwzajemnić pocałunek. Oh zsunął chciwe dłonie na pośladki Lu, niekontrolowanie ściskając je jak i przyciskając je do siebie, dzięki temu spotykały się również ich już widocznie podniecone krocza. Wydobył tym gestem ciche jęki i pomruki z ust swojego Hyunga, choć trudno mu było go nim nazywać. Ukradkiem uśmiechał się cwanie poprzez pocałunki, przysuwając go do siebie coraz bardziej. Pośród tych nieśmiałych westchnięć i cichych jęków Lu, wkradały się też i te niekontrolowane, o wiele głośniejsze, wprost w wargi Sehuna z każdym ruchem bioder Huna, które desperacko wypychał do przodu. Usta obojga odsunęły się nagle w urwanym pocałunku.
- Sehun-ah... - szepnął Luge, układając palce na policzkach blondyna, a tym samym spojrzał prosto w jego oczy, słysząc jak ciężkie i niejednostajne są oddechy młodszego, który nie miał dość zbliżeń. Dyszał w podnieceniu ciała i zmysłów błądząc dłońmi po twarzy Lu, gładząc jego białe policzki i powieki, przesuwając po pełnych wargach, w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Hunnie, ja.. przepraszam, że zniknąłem, myślałem, że tak będzie lepiej, ale nie było, bo nie mogłem bez Ciebie wytrzymać, a było mi tak głupio wracać do Ciebie po tym, co napisałem, jest mi naprawdę przykro, Sehun.. - wypowiedział na jednym wdechu półszeptem, stale patrząc na wyczekującą twarz Hunniego. W odpowiedzi na te słowa, poczuł czuły i delikatny pocałunek na swoim czole, a później na czubku głowy, czując silny dreszcz. Zacisnął swe wargi w cienką linię, za chwilę czując, jak jego głowa, która przez chwile spuszczona była do dołu na nowo unosi się za sprawą chłopaka z naprzeciwka.
- Luhannie... nie jestem na Ciebie zły, nie przepraszaj mnie już za nic, nigdy.. Kocham Cię i zawsze będę.. Chodź do mnie.. - wyszeptał ostatnie słowa cicho, pochylając się tak, by z łatwością unieść lekkie ciało na swych ramionach, a Luhan mógł owinąć swe łydki wokół bioder Sehuna, wtulając się w jego ciało z wzajemnością. Przytulił go naprawdę mocno, do utraty wszelkich sił. Odetchnął głęboko, odwzajemniając kolejny pocałunek, tym razem nieco delikatniejszy, lecz nadal niesamowicie namiętny i czuły zarazem. Sehun zrobił z nim kilka kroków do przodu, by po chwili położyć go na łóżku, a sam ułożyć się tuż nad nim. Otarł się o jego biodra własnymi na tyle mocno, by stracić czucie w palcach przez opanowujące go dreszcze, czemu towarzyszył niekontrolowany jęk, tym razem z ust Sehuna. Luhan na nowo zarzucił swe łydki na biodra Oh, unosząc się wyżej, sięgając jego bioder i ponawiając kolejne otarcia, które przysparzały mu niemałych dreszczy fal podniecenia w coraz większym stopniu. Sehun zdążył zsunąć z siebie mokrą bluzę, a zaraz po niej pozbył się również przemoczonego podkoszulka, unosząc umięśnione i błyszczące od deszczu ramiona ku górze. Nagi tors w całej okazałości prezentował się nad dyszącym Luhanem. Odwracając jego uwagę pochylił się nad nim, chwytając jego dolną wargę między zęby, a za chwilę wsunął swój język do jego ust, przyciskając je do tych jego z dzikością, w tym samym czasie ocierając się mocno o jego krocze. Usłyszał jedynie stłumiony jęk we wnętrzu swoich ust, który przypieczętował swoim własnym. Chwycił za końce jego koszulki i ściągnął ją z niego jednym ruchem, pochylając się ku dołowi, by przywitać się w jego alabastrową, mleczną skórą, zaczynając zwiedzać ją wargami od obojczyków, aż po samo podbrzusze, robiąc krótkie przystanki na przygryzanie skrawków skóry i całowanie jego klatki piersiowej. Luhan drgał za każdym dotknięciem warg, mimo, że jego skóra zaczęła się już do nich przyzwyczajać, to było to na tyle przyjemne, że nie umiał tego powstrzymać. Oddychał głęboko tłumiąc w sobie wszelkie dźwięki, jakie prosiły się o ekspresję. Zacisnął w palcach skrawek pościeli, gdy Sehun zaczął odpinać jego spodnie zębami. Z trudem starał się chwycić za metalowy guzik, lecz nie trwało długo, zanim ciasne krocze Luhana choćby w połowie odczuło uglę. Dźwięk rozsuwanego zamka skłonił Lu do zagryzenia wargi, bowiem Sehun niespodziewanie przesunął czubkiem nosa po długości jego penisa. Przełknął ciężko ślinę, czując jak wielka gula rośnie w jego gardle z każdą minutą. Wymruczał coś niewyraźnie. Sehun chwycił jego spodnie w biodrach i szybko osunął je na dół do kostek. Podniósł się na chwilę, by zsunąć trampki z nóg Luge, a zaraz potem również jego czarne spodnie. Ponownie pochylił się nad Hyungiem, lecz tym razem nad jego twarzą. Uśmiechnął się do niego delikatnie, lecz zadziornie i patrząc prosto w jego tęczówki, które były szeroko otwarte od ekscytacji skradł mu pewny pocałunek. Pogłaskał jego policzek, zsuwając dłoń po torsie i niżej, po podbrzuszu, a następnie po wypukłej męskości, aż do uda, przez co Luhan nieco oderwał plecy od łóżka i wypchnął biodra do przodu.
- Sehun... jeśli nadal będziesz tak.. - nie pozwolił mu dokończyć, bowiem przysunął swe wargi do krocza Luhana i zaczął je muskać wargami przez materiał bokserek, jakie miał na sobie. Z ciekawości co jakiś czas zerkał na zaskoczoną twarz Hana, śmiejąc się pod nosem. Uniósł dłoń do jego brzucha i zaczął rysować na nim palcami przeróżne wzroki, zjeżdżając opuszkami coraz bardziej do podbrzusza, zahaczając o gumkę, która niezbyt ciasno przylegała do jego kości biodrowych. Postanowił kontynuować swą zabawę zębami, chwytając ją mocno i ciągnąc w dół, coraz bardziej pozbawiając Luhana ostatniej części garderoby. Luhan sapnął cicho, czując znajomy chłód w owym miejscu, lecz musiał przyznać, że skrępowanie jakie odczuł było niemałe. Zacisnął jeszcze mocniej palce na prześcieradle, domyślając się do czeka do dalej, i co jeszcze będzie musiał wytrzymać. Bez zbędnych słów Sehun rozpoczął składać motyle pocałunki na całej długości jego penisa, aż do samego końca, który ostrożnie chwycił między wargi, aż nie skrył go całkowicie w zagłębieniu swych gorących ust. Powoli przesunął językiem oraz wargami po owej części członka Luhana.
- Mmhhh... - nieśmiały jęk stłumiony przez zaciśnięte mocno wargi uciekł natychmiast z ust Lu, gdy tylko poczuł ciepły i wilgotny język na tak wrażliwej części swojego ciała. Z każdym kolejnym otarciem nieco szorstkiego języka jego wargi desperacko rozchylały się prosząc o tlen, a przez to Luhan zaczął niespokojnie głośno dyszeć, zagryzając swą wargę i najmocniej jak umiał, starał się przekładać swe jęki na uścisk palców na prześcieradle, jednak nie było to takie proste, jak mu się zdawało. Nie trzymał na wodzy swych jęków i westchnień, choć był to dopiero początek. Wolną, drżącą dłoń ułożył na karku Sehuna, wbijając w niego swe paznokcie, ilekroć odwaga Oh pozwoliła mu posunąć swe wargi niżej, tym samym wsuwając męskość Luhana głębiej do ust i wykonując śmielszy taniec językiem. Wplótł palce w jego włosy, mierzwiąc je w przeciwym kierunku, aż fryzura Sehuna nie zamieniła się w mocno potarganą. Co chwilę jego ciało unosiło się do góry w kolejnej ekstazie, a wszystkie mięśnie napinały niebiezpiecznie, by z kolejnym ciężkim wydechem i dyszeniem znów powrócić do pierwotnego stanu. Lu odchylał głowę w tył zamykając oczy i jeszcze bardziej rozchylajać swe wargi, z pomiędzy których uciekały coraz to częstsze i głośniejsze westchnienia i nieśmiałe, wysokie jęki. Jego dłoń zaciskała się mocno na włosach Sehuna u samej nasady, kiedy ten coraz to głębiej wsuwał jego członka do ust, jak i mocniej zaciskał na nim swe wargi. Jego ruchy napędzane rozkosznymi tchnieniami Chińczyka kierowały go w tym, co i jak dokładnie miał robić. Wiedział to bez słów. Czuł, domyślał się i instynktownie zadowalał swojego ukochanego. Zamknął powieki skupiając się jedynie na ruchu warg i języka, a dokładniej samego jego końca, którym drażnił niewielkie wgłębienie na końcu członka Lu.
- Hunn-ah.. M-hhh... - Xiao zacisnął swe palce na włosach Huna najmocniej, jak umiał, a cichy pomruk bólu przedostał się przez gardło Sehuna. Oderwał swe usta od krocza Luhana, i uniósł się nad jego ciałem podtrzymując swe ciało na nadgarstkach. - Ćśśśśś... - chwycił jego rękę, która wcześniej znajdowała się na keg karku i mocno splótł ich palce ze sobą. Schylił się bardziej, ocierając się o niego jedynie torsem, a mokre i śliskie wargi przywarł do jego szyi, zasysając się w kawałku skóry mocno, przytrzymując go zębami.
- A-ah, to boli.. - jęknął cicho Xiaolu, czując jak Sehun tworzy na jego szyi soczystą malinkę. Wysunął swe palce z uścisku dłoni Sehuna i zgiął ją w niewielką piąstkę, chowając ją w pościeli i odkręcając głowę w bok, przy czym delikatnie zagryzł wargę.
- Przepraszam.. Już nie będę.. - ucałował to samo miejsce delikatnie, po czym czule wpił się kolejny raz w jego wargi, jedną dłonią odpinając swoje spodnie. Uspokoił go powolnymi pocałunkami, podczas gdy zdejmował z siebie niepotrzebne okrycie. Dyskretnie oblizał dwa ze swoich palców, by ostrożnie nakierować je do wnętrza Luhana i najpierw wsunąć delikatnie jeden, by za moment dołożyć drugi, kiedy poczuje, że będzie w stanie. Zaczął powoli poruszać nimi, starając się równocześnie bardziej rozciągnąć ciasne wejście. Przez chwilę poruszał samymi palcami upewniając się, że wszystko jest w porządku. Zerknął w oczy Lu porozumiewawczo gdy widział jak jego czoło delikatnie się marszy na nieprzyjemne uczucie, a Xiao delikatnie kiwnął głową wtulając swą twarz w bark Sehuna, tym samym składając na nim czułe i słodkie muśnięcie. Za chwilę objął jego barki ufnie, mocno przytulając się do mężczyzny, przy którym teraz poczuł się bezpiecznie jak nigdy. Hun najpierw subtelnie musnął błyszczące od potu czoło Lu, a następnie nakierował swe biodra tak, by z łatwością zagłębić się w nim. Ich biodra otarły się o siebie, nim Sehun ostrożnie pchnął je, by wsunąć w niego swego członka. Był uważny i delikatny, nie chcąc zrobić Luhanniemu krzywdy. Kolana Lu ugięły się, by następnie opleść się łydkami wokół jego bioder. Z niespokojnym wydechem wykonał pierwszy pewniejszy ruch w przód, obserwując uważnie jego dyskretny grymas na twarzy. Domyślił się, że naprawdę pierwszy ruch nie jest najprzyjemniejszy. Pogładził lekko jego policzek opuszką kciuka napinając swe łopatki i spojrzał w jego ciemne, zamglone oczy.
- Boli...? - szepnął cicho, posuwając się znów powoli, lecz za to płynniej i głębiej. Luhan nie odpowiedział, jedynie przytulił się mocniej i delikatnie pocałował policzek Sehuna. Koreańczyk oparł czoło o ramię Xiaolu, wykonując kolejne kilka płynnych ruchów, odnajdując idealne tempo jak i nacisk. Zagryzł delikatnie wargi z odczuwalną przyjemnością w jego ciele, które przechodziły setki dreszczy, będąc w tak ciasnym wnętrzu. Luge przeplótł palce obu dłoni z włosami Sehuna, które głaskał czule, a przedramiona ocierał o barki Sehuna, kiedy ten poruszał się w nim coraz płynniej, szybciej i mocniej. Ocierali się o siebie, a Lu raz po raz wypychał swe biodra do góry prosząc się o więcej. Z jego okrągłych ust na nowo wypływały melodyjne, rozkoszne jęki, westchnienia, które przeplatały się z głębokimi pomrukami Sehuna i wzajemnym, ciężkim dyszeniem obojga. Lu oddychał coraz szybciej. Jego ciało było pobudzone już wcześniej, za sprawą warg i języka Sehuna. Oh z każdym ruchem przyspieszał tempa, jak i wkładał w to więcej siły, posuwając się mocniej. Głębiej. Luhan ułożył obie dłonie na plecach Sehuna przesuwając po nich paznokciami, zbyt mocno, w przypływie ekstazy i błogości, jaka ogarniała jego ciało. Sehun połączył ich wargi ze sobą, całując go mocno i długo, nie przerywając pocałunku pomiędzy kolejnymi posunięciami. Dopiero, gdy Luhanowi zaczynało braknąć tchu, wydawał z siebie w pół tłumione, najpiękniejsze jęknięcia, minimalnie odsuwając usta. - Jeszcze... - wyjęczał niższy do ucha Huna, następnie delikatnie je przygryzając. Sehun czuł w krwi nadchodzący falami dreszczy orgazm, który też oznajmiał coraz głośniejszym dyszeniem, i bardziej łapczywymi pocałunkami, jednak nie mógł skończyć przed nim. Sam jęknął głośno, wypychając swe biodra do przodu. Powstrzymywał się przed tym jeszcze tyle, ile umiał, lecz kiedy kolejna fala ekstazy zacisnęła jego mięśnie, chwycił Luhana za nadgarstek niekontrolowanie wypychając swe biodra do góry, zagłębiając się w nim do samego końca. Mocniej. Zsunął jedną z dłoni w dół, by objąć nią członka Lu, i przesuwając po nim, wykonywał zsynchronizowane ruchy, doprowadzając ich oboje powoli na sam szczyt. - Hu..nnie... Ahh-h..! - usłyszał jedynie, czując jak lepka i ciepła ciecz oblewa jego brzuch, a on sam nieświadomie pozwolił wypełnić jego wnętrze swoją własną. Zanim uspokoili oddech i powstrzymali dyszenie, minęło dobre dziesięć minut. Nadal nie przestawali całować swych ust nawzajem, pozostając w tej samej pozycji. Sehun położył się na łóżku obok niego, przekręcając go na bok i przytulając go mocno do swojego ciała. Zamknął oczy i chwycił za kołdrę, przysuwając ją do siebie, by następnie okryć nią jego i siebie. Pocałował czule czubek jego głowy, głaszcząc z delikatnością jego ramię, szyję, kark, wsłuchując się w coraz spokojniejszy, cichy oddech.
- Sehunnie..?
Oh uchylił delikatnie powiek i omiótł wzrokiem poplątane włosy Hyunga.
- Hmm..?
- Kocham Cię.

1 komentarz:

  1. Ujdnfdskd jak dobrze że w końcu się spotkali ;www;
    Cudowny rozdział, uwielbiam twój styl i czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń