Talk dirty to me.








W miejscach takich jak te, niesamowicie suche i duszące powietrze nikomu nie przeszkadzało. Każdy pochłonięty był tańcem i działaniem alkoholu. Skupieni na ruchach, nie skupiali się na powietrzu zużytym wcześniej już przez kilkadziesiąt innych osób. Cały parkiet i wyższy stopień tuż obok schodów tam prowadzących, zabezpieczony czarną balustradą były zapełnione, co oznaczało, że klub był pełen. Ludzie, chcąc wyjść na zewnątrz z trudem przemieszczali się między sobą, wzajemnie ocierając mokre i spocone ciała. By nie zgubić się w tłumie szli grupami trzymając się za ręce, lub mocno obejmując. Głośna, dudniąca w uszach muzyka ogłuszała, a dzięki licznym i szybko zmieniającym się kolorowym laserom i światłom każdy był bardziej odważny i rozluźniony. Ciemność zamieniała się w urywane kadry, tworząc wręcz iluzyjny obraz zatrzymujących się obrazów. W połączeniu z wszystkimi kolorami tęczy było to niesamowite. Stawali się dzicy, spragnieni i żądni niekończącej się zabawy. Niektórzy byli pijani do tego stopnia, że nie stosując się do rytmu i szybkości muzyki jedynie obściskiwali się, kołysząc wolno w jednym miejscu i pozwalając się potrącać. Z daleka dochodziły dźwięki tłuczonego o siebie szkła oraz okrzyki. Młode kobiety w krótkich sukienkach i prawie dwunasto centymetrowych szpilkach z trudem poruszały się chwiejnym krokiem w stronę baru, by zamówić więcej alkoholu, przykuwając przy tym uwagę coraz to większej liczbie mężczyzn. Każdy coś gubił, upuszczał, a podłoga kleiła się od wódki. Odchrząknął, po czym oblizał suche wargi kierując się do umywalki. Myjąc dłonie spojrzał w lustro, by przyjrzeć się swojemu odbiciu. Nie dało się ukryć, że oczy miał już lekko zaczerwienione, a cera wydawała się jeszcze bledsza, niż zazwyczaj. Zapewne za sprawą zmęczenia. Zamrugał szybko. Uniósł wzrok w innym kierunku, w lustrze obserwując drugiego chłopaka, który wyszedł z toalety i zajął miejsce przy nim, korzystając z sąsiedniej umywalki. Ten jednak sprawiając wrażenie obojętnego nie podniósł głowy. Przez chwilę obserwował jego odbicie, by uśpić jego czujność i podejrzenie. Na pierwszy rzut oka był o wiele wyższy. Jego włosy były delikatnie przycięte po bokach, lecz długie pasma okrywały policzki Koreańczyka. Zakręcił wodę, po czym wyminął go, i w tym samym momencie drgnął, czując dłonie w okolicach bioder. Zdaje się, że postanowili odejść w jednym czasie. Z zakłopotania cicho mruknął i chwycił się palcami marmurowego blatu. - Przepraszam. - nieznajomy uniósł kącik ust w nieśmiałym uśmiechu, po czym wycofał się i opuścił łazienkę, zostawiając bruneta samego z wypiekami na twarzy. Westchnął cicho poprawiając tylko przydługą grzywkę. Wyszedł z niewielkiego pomieszczenia, znajdując się w długim holu, którego ściany okryte były licznymi lustrami. Sylwetka nie miała zatem nic do ukrycia, bowiem odbijała się ona z każdej strony. Nieco szybkim krokiem pokonał krótki dystans, by znów wrócić na parkiet, już z daleka słysząc głośną muzykę. Kiedy już przestał się uśmiechać, zszedł po kilku schodach na parkiet, opierając się plecami o ścianę, a przy tym ugiął kolano i oparł o nią nogę. Wodził wzrokiem po sali, chcąc nieświadomie zobaczyć chłopaka sprzed chwili. Stracenie go z oczu wywołało u niego dziwne uczucie rozczarowania, czy też zawodu, że spotkał go tylko na tak krótką chwilę. Co moment rzucał zdezorientowane spojrzenie w stronę ludzi, którzy omal nie opadli na niego obezwładnieni alkoholem. Nagle spoglądając w bok znów go zobaczył. Stał przy balustradzie i wyglądał bardzo dostojnie. Jedno ramię opierał o nią, zaś w drugiej dłoni trzymał drinka, którego wolno sączył przez słomkę. Jasne spodnie z luźniejszym krokiem podkreślił białymi butami, zaś sportowy styl przełamał skórzaną kurtką, pod którą schował się stylowy t-shirt z kieszonką. Brunet zagryzł wargę i uśmiechnął się szeroko, wbijając wzrok w podłogę. Nie zarejestrował nawet momentu, w którym wysoki blondyn znalazł się jedynie metr od niego. Na twarzy nosił zadziorny, szelmowski uśmiech.Tak samo jak on, oparł się plecami o ścianę i kontynuował picie alkoholu. Zapewne już nie pierwszego dzisiejszego wieczoru. Odepchnął się łopatkami, po czym schylił, by postawić szklankę na podłodze. Stanął naprzeciwko niego i szybkim ruchem chwycił dłońmi jego szyję, po czym przesunął po niej palcami, napotykając obojczyki. Przysunął twarz do jego twarzy i bez słowa wpił się w jego usta, od razu je rozchylając. W odpowiedzi spotkał się tylko z cichym pomrukiem, którego nikt inny nie mógł usłyszeć. Pośladki starszego spotkały się z twardą ścianą, która jednocześnie była dla niego pułapką. Blondyn przysunął się jeszcze bliżej niego i przyparł go mocno do ściany swoimi biodrami, na co brunet wbił w nią plecy jeszcze mocniej, niż dotychczas. Ulegając pocałunkowi uniósł ramiona i zaplótł je na szyi Koreańczyka. Opuszki palców zaczęły wodzić po jego alabastrowej skórze. Ich usta przeplatały się wzajemnie, angażując się w kolejne, nieco zachłanne otarcia wilgotnych warg. Po dość długiej chwili trwania namiętnej pieszczoty wyższy odchylił szyję do tyłu, owiewając twarz chłopaka i wlepiając spojrzenie w jego oczy. Brunet odezwał się jako pierwszy. - Wygrałem... miałeś jeszcze spytać, jak mam na imię, a później zapytać mnie o numer - zmuszony przerywać kolejne drobne pocałunki mówił z szerokim i zadowolonym uśmiechem na twarzy. Chwilę później jego usta rozchyliły się bardziej wraz z cichym jęknięciem, gdy został znacznie uniesiony do góry, a silne dłonie blondyna teraz ściskały dla bezpieczeństwa jego spięte pośladki. Samoistnie pochylił się, wbijając łokcie w jego ramiona. Nie słysząc dotychczas odpowiedzi wodził po twarzy mężczyzny wzrokiem, tego właśnie oczekując. Zdążył tylko poczuć chłód ściany w lędźwiach oraz jego obecność między swoimi nogami. - Nie mogłem, jesteś zbyt pociągający, Luhan... - wymruczał Oh Sehun wprost do ucha swego chłopaka, które zaraz lekko i niepewnie przygryzł. Luhan zadrżał słabo, zaciskając mocniej ramiona wokół barków Sehuna, niekontrolowanie wbijając ich krocza w siebie. Schował twarz w jego szyi, sunąc nosem po jego włosach, wdychając jego zapach i upajając się jego bliskością. Delikatnie pocałował żuchwę blondyna, tworząc drogę z lekkich muśnięć warg, przez które Sehun tylko zapragnął więcej. Z łatwością utrzymując Luhana jedynie biodrami odepchnął go od siebie tylko po to, by jego plecy znów stały się jednością wraz ze ścianą. Wtedy kolejny raz wbił biodra w jego ciało, będąc powodem coraz większych dreszczy w ciele Lu. Odetchnął głośno i jedną ręką obejmując Chińczyka w pasie, dłoń ułożył na jego plecach. Przycisnął wargi do jego szyi, którą zaczął obsypywać niezliczoną ilością pocałunków, które były jednocześnie delikatne, jak i namiętne. Lekko przygryzał jego skórę, coraz chwytając ją między przednie zęby. Luhan nie mogąc kontrolować swoich emocji co jakiś czas uwalniał rozkoszne westchnienia, wplatając palce we włosy Huna. Jego powieki delikatnie drgały pod mocno umalowanymi oczami. Gdy ten przesunął głowę niżej, na sam środek szyi i jego mostka i przycisnął kolano do jego krocza, wyparł do przodu szczupłe biodra, zaciskając mocniej uda na tych jego. Cicho jęknął i pociągnął jasne włosy u nasady, czując coraz to nowe aleje, które tworzył językiem na jego skórze. Uchylił zamglone powieki i spoglądał na mężczyznę z fascynacją, gładząc ramieniem jego plecy. Ich usta znów połączyły się w stanowczym pocałunku, podczas którego ich języki ocierały się o siebie ze zwinnością. Sehun nieco odsunął się, a Lu osunął się po ścianie, znów stając na własnych nogach. Wsunął dłonie pod jego koszulkę, zaczepiając palcami pasek od spodni. Cały ten czas w uszach brzmiała im piosenka, która aktualnie wypełniała basami całe pomieszczenie. Była tak charakterystyczna, że jeszcze bardziej podkręcała obydwoje. Oh kierował się tyłem wgłąb parkietu, ciągnąc za sobą drobną dłoń Xiaolu. Była naprawdę gładka. Objął go w pasie i wsunął dłonie głęboko pod jego górne ubranie, napotykając po drodze wystające łopatki. Zaraz pogładził je z czułością, sunąc palcami ku górze, to zaraz na dół. Luhan jedynie stanął bliżej chłopaka, wtulając policzek w jego tors, którzy przesiąkł już dawno perfumami, a które tak dobrze znał i kochał. Sprawiały, że czuł bezpieczeństwo. Coraz unosząc podbródek i spoglądając na twarz Oh, którą okalały niesforne pasma otrzymywał delikatne pocałunki, pomiędzy którymi przymykał oczy i kołysał się, nadal nie tracąc rytmu. Oboje będąc już nieco upojeni alkoholem stawali się równocześnie senni, a ich ruchy były znacznie mniej skoordynowane. Lu odetchnął głęboko i długo, przekręcając głowę w drugą stronę, by posłuchać przyspieszonego rytmu serca Koreańczyka. Gdy tylko zamknął oczy, wydawało mu się, że zasypia, odpływając gdzieś w zaświaty, lecz dotyk Sehuna skutecznie wybudzał go z tej błogiej hipnozy. Gładził jego ramiona, sunąc po nich wzdłuż, aż po same nadgarstki. Wreszcie chwytał jego dłonie, splatając razem ich palce i co jakiś czas muskając je wargami, jakby były najcenniejszymi diamentami. Opierał swe czoło o te jego, sunąc nosem po jego licach i delikatnie ocierał te dolne wzajemnie, czując na ustach gorący oddech. Oboje byli już poza muzyką, kołysząc się nawet do rytmu szybkich i agresywnych rapowych kawałków. Nieme "Kocham Cię" wydostało się z ust Sehuna, wypowiedziane wprost między miękkie, różane wargi Lu. Obiema dłońmi objął niższego od siebie, przysuwając go bliżej, by kolejny raz złożyć czuły pocałunek na jego ustach, a wiedząc, że odwzajemnienie go było odpowiedzią na jego słowa.

2 komentarze:

  1. Dziękuję, idę sobie, pa.
    Hyung, to jest takie genialne. ;;;;;;;;;;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaaacieee ile w tym emocji >.<
    Świetny one shot i bardzo zmysłowy HunHan <3
    Ogólnie widać, że ładnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń